Fundacja

W jakimś momencie

– zdaje się, że był to rok 2006 – ukonstytuowaliśmy się, z czasem nawet formalnie, w grupę. I nie wydaje się, by kiedykolwiek naszym wspólnym celem było realizowanie jakiejkolwiek misji. Raczej spokojnie pracowaliśmy i pracujemy stąd do nieskończoności – bo chyba takie jest przeznaczenie niektórych z nas – nad dalszym rozwojem wypadków.

Pierwszym z nich było opublikowanie albumu rysunków z okresu XX-lecia międzywojennego (Żółtko i Eierweiss 2006, 2007). Rysunków o tematyce żydowskiej. Potem wydaliśmy jeszcze cztery ilustrowane katalogi naszych – już wystawowych – wypadków: Żyd Niemalowany (2007); Żyd Niemalowany II (2008);The Jew Not-Painted (2008) i Żyd Niemalowany w Warszawie (2011).

Pierwszą wystawę uruchomiliśmy jesienią 2007.

Po siedmiu latach było ich już sześćdziesiąt jeden. (W pierwszym roku działalności udało się zorganizować co prawda tylko trzy wystawy, ale rozpoczęliśmy dopiero we wrześniu. W następnym, 2008 roku, mieliśmy aż czternaście wystaw (rekord!); w 2009 – dziesięć, w 2010 – siedem; 2011 – dwanaście; w 2012 i 2013 – po pięć; w 2014 – na razie cztery).

Miło pomyśleć, że zdarzało się nam nawet pięć rozmaitych wystaw jednocześnie.

A może tylko cztery? W sumie to oczywiście nieistotne! Ale ważne jest, że z naszych już ponad sześciuset oprawionych obrazków możemy teraz stworzyć 12 rozmaitych – tzn. każdą na inny temat – wystaw. Ale wszystkie ze wspólnym żydowskim mianownikiem. I nienajgorszym artystycznym rodowodem. Z którymi to mianownikiem i rodowodem – od początku – podróżowaliśmy po mapie Polski i okolic. Najczęściej pokazywaliśmy nasze żydowskie ryciny w Warszawie: 32 razy. Ale po cztery wystawy mieliśmy już w Częstochowie i Włodawie, po trzy w Białymstoku, Tykocinie i Wilnie, po dwie w Ursusie i tylko po jednej w Chełmie, Gnieźnie, Karczewiu, Krakowie, Łowiczu, Ostródzie, Toruniu, Skwierzynie, Szczecinie, Wrocławiu oraz Zielonej Górze. Gdzie gościły nas trzy synagogi (Wysoka w Krakowie, Wielkie w Tykocinie i we Włodawie), jeden zespół pałacowo-ogrodowy (Łazienki Królewskie w Warszawie), jeden z trzech w Polsce Dworów Artusa (Toruń) i dwa zamki (Książąt Pomorskich w Szczecinie i krzyżacki w Ostródzie), także – w kolejności alfabetycznej – ambasada, biblioteki, centrum informacyjne, dom kultury, fabryka, forum kulturalne, galerie, muzea, teatry i szkoła. (Jesteśmy wdzięczni wszystkim, którzy nam zaufali i którzy naszych gości przez te lata u siebie przyjmowali. Bo to zaproszeni są najważniejsi: obrazki nawet na najbardziej przyjaznej ścianie, ale bez publiczności nie są jeszcze wystawą.

Bez kasy ani rusz

– jasne, że jesteśmy też wdzięczni tym wszystkim, którzy dzięki nam pieniędzy mają coraz mniej. I nigdy – obiecujemy – o nich nie zapomnimy. Nawet jeśli ich jeszcze nie znamy). Naszym najpoważniejszym wypadkiem – poza wystawami, albo obok nich realizowanym – jest wieloletni naukowy projekt ››Poza murem‹‹. Od roku 2012 publikujemy systematycznie w sieci teksty polskiej prasy konspiracyjnej z lat 1939-1945 dotyczące aktualnego wówczas losu Żydów.

I jeszcze jedno:

Przedsięwzięcie Żyd Niemalowany początkowo realizowane było niemal wyłącznie przez członków i w ramach Beit Warszawa. Potem żeśmy się już usamodzielnili. I tak, tzn. samorządnie i niezależnie, nadal działamy. Cały czas podejmując jednak próby współpracy z organizacjami Narodu Wybranego i organizacjami narodów niewybranych – pomyślnie albo niepomyślnie zakończone. Niektóre w toku i z nadziejami na przyszłość.

I jeszcze drugie jedno:

W miarę rozwoju wypadków to, co było żydowskie – takim pozostało; to, co było polskie – się nie zmieniło; tylko to, co uniwersalne – stało się, mamy nadzieję, jeszcze bardziej wspólne. Bo działalność adresujemy, takie było od początku zamierzenie, do wszystkich. Co zgodne jest z takim oto sposobem rozumienia roli Narodu Wybranego w diasporze: tam, gdzie kwalifikacje służą społeczności, w której się żyje, tam gdzie udaje się zdobyć zrozumienie i akceptację, tam pojawia się szansa… Pewni jesteśmy, że taka szansa zawsze była, jest i będzie, ale nie wiemy wciąż jeszcze, na co? I taka jest – na razie – nasza, napisana i niepodpisana zarazem przez wszystkich ją tworzących, historia.